Tak jak zapowiadałam tak zrobiłam…. Wykopałam naszego ogrodowego bambusowego “dziada”.

Nie żebym go nie lubiła, ale dostałam i zasadziłam go 3 lata temu będąc jeszcze w błogiej nieświadomości o inwazyjności niektórych gatunków bambusów. Moim eye-openerem była wizyta u klienta, który chciał się owego pozbyć, a był on dosłownie wszędzie wliczając już 3 sąsiednie ogrody ;). Wtedy postanowiłam że i nasz musi odejść póki się jeszcze nie rozkręcił.
Skreślenie wszystkich bambusów byłoby natomiast wielkim błędem bo są to super rośliny jeżeli chcecie odgrodzić jakąś część ogrodu, zapewnić sobie trochę prywatności od sąsiadów, czy dodać charakteru waszemu patio lub tarasie.
Mam więc dla Was taki mini poradnik bambusowy:
- jeżeli nie chcecie się bujać z rozkopywaniem całego ogrodu po 5 latach, to zerknijcie na gatunki, które rosną w kępach jak np. Bambusy z rodzaju Fargesia (najbardziej popularne: Fargesia nitida, robusta czy murielae), a jeżeli mieszkacie w klimacie podobnym do tego w UK, to mogą was też zainteresować również pochodzące z Ameryki Południowej bambusy z rodzaju Chusquea (np. Chusquea culeou).
- Jeżeli chcecie mieć dżungle lub bierzecie pod uwagę zainstalowanie barier dla korzeni, to możecie spojrzeć na te z rodzaju Sasa, Sasaella czy Phyllostachys, natomiast….
- Nie wszystkie bambusy Phyllostachys będą tak samo inwazyjne – niektóre jak np. Phyllostachys nigra będą się inaczej zachowywać w klimacie chłodnym (będą o mniej mniej inwazyjne) a inaczej w bardzo ciepłych klimatach.

To co, sadzicie czy się powstrzymujecie?

