ODWIEDZAMY: HESTERCOMBE GARDENS

3 WIEKI OGRODNICTWA

Parę słów tytułem wstępu, bo ja wiem, że nie przychodzicie tu na lekcje historii, ale zacząć mówić o Hestercombe i nic nie wspomnieć o historii tego miejsca to jak jakby chcieć opowiedzieć o Krakowie pomijając Wawel, kościół Mariacki i kebab koło Bagateli. To tak w skrócie: stojący dzisiaj tam dworek powstał w XVI wieku, no wiadomo jak to bywa z dużym domem, wszystko przechodziło z rąk do rąk, dokupowanie gruntów, ciągłe remonty bo każdy miał trochę inna wizję jak zaimponować innym. To co nas interesuje z punktu widzenia ogrodnictwa, wydarzyło się 2 wieki pózniej – artysta Coplestone Warre Bampfylde (to pierwsze to imię) odziedziczył Hestercombe, a że miał wizje i rozmach, to postanowił założyć tam ogród krajobrazowy

Jeżeli nie spotkaliście się wcześniej z pojęciem angielskiego ogrodu krajobrazowego, to już szybko tłumaczę – w dużym uproszczeniu była to wyidealizowana wizja naturalnego krajobrazu przeniesiona na teren posiadłości .

Wodospad w części krajobrazowej ogrodu Hestercombe
Wodospady i kręte ścieżki to elementy obowiązkowe w angielskim ogrodzie krajobrazowym.

Pojawia się wizja ‘zapożyczonego krajobrazu’ gdzie granica między posiadaną ziemią a gruntami poza nią jest zatarta. W takich ogrodach pojawiały się jeziora, kaskady wodne (czasami nawet zmieniano nurt rzek aby przepływał tam strumień), starannie przemyślane nasadzenia drzew (które tak na prawdę  mogły podziwiać w pełnej krasie dopiero kolejne pokolenia), kręte ścieżki prowadzące odwiedzających do najlepszych punktów widokowych oraz w założeniu klasyczne budynki typu mini świątynie, mosty czy gotyckie ruiny. Taka niby dzikość i przypadkowość ale zaplanowana z obsesyjną precyzją. W Polsce przykładem ogrodu krajobrazowego są Warszawskie Łazienki.

hestercombe garden
Pożyczony widok – to w jaki sposób jest prezentowany krajobraz poza ogrodem nie jest przypadkiem. Aby uzyskać pożądany obraz często dosadzono drzewa czy grupy krzewów.

I wracając do Hestercombe – z jednej strony jest to właśnie ogród krajobrazowy (dla lubujących się w historycznych epokach – typowy dla okresu gregoriańskiego), ze wszystkimi swoimi typowymi cechami, wiktoriański – ponieważ znajduje się tam niewielki zagajnik z cisowym tunelem z XIX wieku, ale również i formalny ogród edwardiański, zaprojektowaną przez jedną z najważniejszych osób w historii projektowania angielskich ogrodów – Gertude Jekyll.

(jeżeli przychodzi wam do głowy od razu Dr Jekyll i Mr Hyde to dobrze kombinujecie, bo Walter Jekyll – brat Gertude był przyjacielem autora noweli – Roberta Louisa Stevensona, który postanowił nazwać postać ich nazwiskiem).

Zaprojektowane przez nią nasadzenia pełnych śmiałych zestawień hipnotyzują i teraz mogę się Wam przyznać, że właśnie ona była powodem dla którego zależało mi na odwiedzeniu tego miejsca. Jekyll nie działała jednak na tym polu sama – współpracowała z architektem Edwinem Lutyensem i w tym duecie zapewnili nieśmiertelność wielu projektom, w tym Hestercombe.  Ale co ja będę pisać, kiedy mogę pokazać.

 Oto Hestercombe Gardens.

Oranżeria w Hestercombe Garden
Elementem łączącym ogród krajobrazowy oraz część formalną, jest oranżeria i przyległy do niej ogród holenderski.

Zejście do oranżerii w Hestercombe garden.
Zejście do oranżerii i charakterystyczna “Lutyen’owska” ławka

Ogród holenderski w Hestercombe garden.
Ogród holenderski

Nasadzenia w Hestercombe garden.
Niewielki fragment nasadzeń z zaprojektowanego przez Jekyll, znajdującego się tuż pod tarasem tzw. “The Grey Walk”

Parter Hestercombe garden.
Widok z wiktoriańskiego tarasu na zatopiony parter (the Great Plat)

Nasadzenia zaprojektowane przez Gertrude Jekyll.
Bogactwo form na zaprojektowanej przez Jekyll trójkątnej rabacie.

Po obu stronach parteru usytuowane są ogrody w formalnym stylu wraz ze strumykiem płynącym przez ich środek.

Pergola w Hestercombe garden.
Na końcu the Great Plat znajduje się klimatyczna pergola, porośnięta dojrzałymi pnączami.

P.S. Hestercombe jest przyjazny psiarzom więc nie ma problemu żeby zwiedzać razem ze swoim (dobrze wychowanym) pieskiem. My zwiedzaliśmy na 12 łap :-).

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *